się na przebaczenie, może nawet zechciałbyś
wspierać mnie w sądzie czy odwiedzać w wiezieniu, a tego nie mógłbym znieść, za wielki ze mnie egoista. W przeciwieństwie do Twojej cudownej Matki, która już wiele lat temu mogła doprowadzić do ukarania mnie, a jednak przy mnie wytrwała. Wy wszyscy, moje najdroższe Dzieci, ale Ty przede wszystkim, mój dzielny Synu, nauczyliście mnie bardzo wiele. Żałuję z całego serca, ale nie mogę dłużej z Wami zostać. Zawsze będę Cię kochał i modlę się, abyś z czasem spróbował nie myśleć o mnie zbyt ile. Jeśli jednak nie potrafisz mi wybaczyć, zrozumiem i to, gdyż zaprzepaściłem wszelkie prawo, by oczekiwać czegoś innego. Podpisał list, zapieczętował kopertę, już nieco spokojniejszy, ale nagłe wycie syren na ulicy przestraszyło go tak, że upuścił list i pióro. Zastygł w bezruchu i czekał, póki dźwięk nie ucichł w oddali Jeszcze nie po niego, ale czas płynął. Drżenie dopadło go znowu, kiedy wszedł do gabinetu Lizzie, żeby położyć wszystkie koperty na jej biurku. Chciał, żeby to ona znalazła je pierwsza. Wziął swoją kolekcję pigułek, ulubione fotografie Liz-zie i dzieci, po czym opuścił mieszkanie. 105 Clare doszła do rzeki. Siedziała na ławce tuż nad wodą, kilka kroków od restauracji przy Butler's Wharf. Było zimniej, niż się spodziewała. Czuła się bardzo zmęczona, a szybki marsz w ciemności przez most i koło Shad Tower niemal ją wykończył, ale wiedziała z grubsza, dokąd chce się dostać, żeby potem siedzieć i czekać. Aż ją znajdą. Albo aż to się skończy. Obojętne, co najpierw. Próbowała nie zwracać uwagi na ból, zagłuszyć go oddychaniem. Patrzyła w rzekę, wyobrażając sobie ciemność pod lustrem wody. Czuła, że cieknie z niej krew. Niech cieknie! Teraz już ani śmiech, ani łzy... Niech się dzieje, co chce. 106 - Szlag by to trafił! - Allbeury stał w swoim salonie w Shad Tower. - Dokąd ona poszła? Żadnej kartki czy wiadomości! - A ty nic, tylko byś szukał karteczek, co? - przyciął mu Novak. - Z wyjaśnieniami. Allbeury go zignorował. Myślał intensywnie, gdzie jeszcze może być Lizzie. Dzwonił już i do domu przy Holland Park, i w Marlow, gdzie nakłamał Gilly, że to nic ważnego. Przypomniał sobie Susan Blake, ale zaraz