a co za tym idzie, i chłopców. Ich rozmowy były
krótkie i rzeczowe. Widywali się rzadko, w drodze do pracy czy do łóżka. I Malindzie było przykro. Przykro jej było także dlatego, że powiedziała wtedy, iż żałuje, bo pozwoliła, by sprawy zaszły tak daleko. Nigdy w życiu nie czuła tak bardzo, że żyje, jak wtedy, przez tę krótką chwilę na podłodze w łazience. Wszystkie zakończenia nerwów w jej ciele pulsowały pragnieniem, którego nie potrafiła nazwać ani zrozumieć... a tak bardzo chciała. O Boże, ależ chciała znowu się tak poczuć. Wyglądało jednak na to, że jeśli ma to zależeć od Jacka, to nic z tego. Od tamtej pory unikał jakiegokolwiek z nią sam na sam. A jej było przykro. Światło reflektorów omiotło ścianę kuchni. Wrócił. Malinda wstała. Na dźwięk klucza przekręcanego w zamku zamarła. „Dwa oddechy brzuszne" wyszeptała, ale zanim zdążyła wciągnąć powietrze po raz pierwszy, Jack był już w drzwiach. Oddychaj głęboko, krzyknęła Malinda w duchu. Pamiętaj o oddechu! - Cześć. - Nie patrząc na nią Jack zdjął płaszcz i rzucił go na krzesło. - Chłopcy w łóżkach? Zaskoczona w połowie oddechu, Malinda z trudem wyjąkała potwierdzenie. Jack, przyglądający się modelowi wulkanu, nawet tego nie zauważył. JEDNA DLA PIĘCIU 99 - Cholera, zupełnie o tym zapomniałem. - Wściekły stuknął się w czoło. - Dobra robota. Pomagałaś mu? - Tak, ale większość zrobił sam. Budowa jest w porządku, ale nie wychodziła nam erupcja. - Proszek do pieczenia i ocet. - Jack wyjął umieszczony w stożku pojemnik. - Szkoda, że nie było cię wcześniej. Przydałyby się nam twoje rady. - Musiałem przygotować ofertę - wymamrotał pochylony nad wulkanem. - Podaj mi proszek do pieczenia. - Mały był bardzo zawiedziony. Gdy podawała mu pudełko, ich ręce na moment zetknęły się. Malindzie wydawało się, że strzelił w nią piorun. Jack na chwilę podniósł wzrok, potem znów wrócił do wulkanu. ... - Przejdzie mu to. - Może. - Może? - Dzieci łatwo godzą się z sytuacją, ale niełatwo zapominają. - Jakoś mu to wynagrodzę - odparł Jack wracając do wulkanu. - Nie wątpię - zgodziła się Malinda - ale czy ta oferta na pewno była ważniejsza? - To nie kwestia ważności, tylko priorytetu. Praca