o niego prowokująco, wiruje wkoło własnej osi. Jej zmysłowe
ruchy, długie nogi poruszające się z prędkością światła... To wszystko przyprawiało go o zawrót głowy. - Willow była nieświadoma jego obecności. Nie widziała nikogo poza mężczyzną, z którym flirtowała. Jej oczy lśniły radośnie, uśmiechała się prowokująco, a suknia w kolorze morskiej zieleni wirowała wraz z nią, przywodząc na myśl jedwabne skrzydła jakiegoś egzotycznego ptaka. Scottowi zaschło w gardle. Willow stanowiła uosobienie zmysłowości. Gdy piosenka dobiegła końca, w pokoju zapanowało milczenie, po czym wszyscy zaczęli bić brawo. Goście zgromadzili się wokół tańczącej pary i głośno wyrażali swój podziw. - To było niesamowite... — Wspaniale pani tańczy... - Panno Tyler - usłyszał głos teścia. - Tańczy pani lepiej niż Ginger Rogers... Proszono o bis. Scott nie mógł tego dłużej znieść. Wyszedł na patio. Cholera, zastanawiał się, co mam z tym wszystkim począć? Przeczesał niedbale włosy i udał się ścieżką prowadzącą przez ogród w stronę altanki. Prawie był na miejscu, gdy usłyszał z tyłu głos szwagierki: -Scott... Gdy podeszła bliżej, przyjrzał się uważnie jej pięknej twarzy, niesamowitym czarnym włosom i zgrabnej sylwetce. - Cieszę się, że cię tu widzę - wyszeptał, biorąc ją za rękę. - Znajdźmy miejsce, w którym moglibyśmy być sami. Muszę ci coś powiedzieć, Camryn. R S Jego nagłe wyjście z pokoju nie uszło uwadze Willow. Szczególnie że nie patrzył na nią z aprobatą. Najwyraźniej przebrałam miarkę, pomyślała, zrobiłam z siebie widowisko! Nianie nie powinny tańczyć na przyjęciu. Powinny opiekować się dziećmi i posłuszne wykonywać polecenia. Niania stanowi część wyposażenia. Nie powinno być jej widać ani słychać! Lex śmiał się i mówił, że nie ma siły jeszcze raz zatańczyć, że nie potrafi dotrzymać jej kroku. Willow roześmiała się także, choć w głębi duszy odetchnęła z ulgą. Chwilę później wymknęła się niezauważona z pokoju. Poszła zajrzeć do dzieci, ale wszystkie spały spokojnie. Wyjrzała przez okno i zobaczyła mężczyznę stojącego samotnie opodal altanki. Scott! Musiała go przeprosić i to była najlepsza okazja! Nie zastanawiając się, wybiegła z pokoju i by uniknąć pozostałych gości, wyszła na dwór kuchennymi drzwiami. Biegła prosto w stronę altanki, ale gdy dotarła na miejsce, nikogo tam nie było. Ciemna chmura przysłoniła na moment jasne oblicze księżyca, okrywając ogród ciemnością. Z pobliskiego lasu dobiegało pohukiwanie sowy. Willow usiadła na ławce w altance. Zamknęła oczy, oparła się wygodnie i chłonęła otaczającą ją ciszę. Właśnie wtedy usłyszała głos Scotta. Dobiegał z tak bliska,